W końcu trafiła w moje ręce elegancko wydana płytka dvd, zatytułowana 'The Up Beat'. Dla nie wtajemniczonych, śpieszę z wyjaśnieniem, jest to film dokumentalny poświęcony tematowi raczej minionej już świetności ska w amerykańskim stanie Utah. Wydawnictwo może i nieco egzotyczne w poruszanej tematyce, jednak zapewniam, że rodzimi autorzy wielu muzycznych dokumentów mogliby się od twórców tego filmu wiele nauczyć. Pierwszą miłą niespodzianką, której w gruncie rzeczy zupełnie nie odnotowałem przy zamówieniu, okazał się fakt, że w środku znalazłem nie jeden, ale dwa krążki. Drugi zapełniony został soundtrackiem solidnie ilustrującym treść filmu i stanowiącym doskonałe wręcz uzupełnienie dvd.
Dawno nie miałem już do czynienia z w pełni instrumentalnym albumem, który wyszedłby od zespołu o nazwie pozostającej zagadką. Tym bardziej zainteresowała mnie nowa pozycja dostępna w katalogu Megalith Records. The Dendrites.. trzeba od razu przyznać, że nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tą kapelą, a nawet znaczenie jego nazwy, przed sprawdzeniem w internecie nie było całkiem oczywiste. W tym miejscu, zanim padną jakiekolwiek argumenty, należy zaznaczyć, że mimo iż Dendrites w gruncie rzeczy dopiero raczkują na scenie, nie ma żadnych powodów, dla których można by beztrosko sobie odpuścić ich pierwszy w dorobku album 'Mountain Standard Time'.
W świecie popu, jak nie od dziś wiadomo, dawno skończyły się świeże pomysły, ale chyba w końcu kreatywność managerów wskoczyła na odpowiednie tory. Przynajmniej w Australii. Jak widać na załączonym obrazku, najświeższa koncepcja marketingowa ustawia na jednej scenie niekwestionowaną gwiazdę pop Kylie Minogue i (również z Australii) The Wiggles. Czego na zdjęciu nie widać, a co ujawnia powyższe video to wybrany repertuar, a więc 'Monkey Man'!
Minionej soboty w lizbońskim klubie Bacalhoeiro miała miejsce oficjalna premiera debiutanckiego LP zespołu The Ratazanas. Wydarzenie to jest o tyle warte odnotowania, że już demo z 2006, czy rok późniejsza EP-ka 'Maquete' brzmiały bardzo obiecująco, a przecież od rozpoczęcia działalności w 2005 roku w zespole zmieniło się prawie wszystko. Trzonem składu są perkusista André i Luís, klawiszowiec, których bezkompromisowe dążenia do osiągnięcia stuprocentowo oldschoolowego, jamajskiego brzmienia spowodowały dość intensywną rotację muzyków. Stan ten trwał do momentu pojawienia się Edu (wokal), Petrov’a (gitara) i Rosicky’ego (bas). Czego więc można spodziewać się teraz?
Z dużą dozą pewności mogę założyć, że mało kto nad Wisłą miał do czynienia z amerykańskim zespołem Channel One, który właśnie wydał nakładem Megalith Records swój pierwszy krążek „Pose & Posture”. Kapela powstała w 2007 roku w Texasie, a założyli ją członkowie popularnych w tym regionie w latach 90. zespołów The Resistors i Spies Like Us. Ich drogi rozeszły się dość dawno temu. Recenzowana płyta stanowi więc swego rodzaju 'family reunion'. Śmiem twierdzić, wnioskując z ostatecznego kształtu płyty, zarejestrowanej podczas dwóch, oddzielonych trzymiesięczną przerwą sesji, że panowie musieli mieć dużą frajdę z nagrywanego materiału. Pozwala to mieć nadzieję na dłuższą żywotność tego projektu, który rzuca nowe światło na szeroko pojęty temat ska-propagandy.
Stało się! The Specials w środę zagrali inaugurujący trasę koncert w Newcastle. O rozczarowaniu nie ma mowy. Zgodnie z przewidywaniami zespół potwierdził formę, której próbkę można było niedawno zobaczyć w brytyjskim BBC. Tymczasem prasa urządziła wręcz festiwal komplementów na cześć świeżo reaktywowanego bandu.
Jakiś czas temu (dokładniej mówiąc na początku 2007 roku), za sprawą jednego z wątków na forum, przemknęła mi przez komputer strona myspace amerykańskiego zespołu Ryan Scroggins and the Trenchtown Texans. Jeżeli dobrze pamiętam oferowała wówczas standardowy w tym serwisie repertuar kilku bardzo przyjemnie brzmiących piosenek (szczególnie jak na zupełnie nieznaną kapelę). Jak się okazuje, niewiele później, bo latem 2007 zespół wydał debiutancką i jak dotąd jedyną płytę, która od kilku dni nie daje mi spokoju. Ska i reggae w takim wydaniu to prawdziwy rarytas. Nie co dzień przecież zdarza się, żeby muzycy poruszający się w tych gatunkach muzycznych tak ochoczo sięgali po stylistykę country czy południowoamerykański folk. Kto więc jest odpowiedzialny za tak nieoczekiwany mariaż stylów?
Jako, że jeszcze w grudniu ubiegłego roku w ogóle nie słyszałem o zespole No. 1 Station, byłem co najmniej zaskoczony ich rewelacyjnym występem w londyńskim klubie Hootananny. Pomimo że grali w mocno okrojonym składzie, prezentowali naprawdę imponujące brzmienie, które jak się później okazało, na ich najnowszej płycie sprawia jeszcze lepsze wrażenie, czyniąc wydane przez Rockers Revolt „Boss Beat” jedną z większych niespodzianek minionego roku.
Garść newsów o reaktywacji The Specials. W minionym tygodniu zespół aż dwukrotnie pojawił się w brytyjskiej telewizji BBC2, w programie 'Later… with Jools Holland'. Już pierwsze, wtorkowe podejście, w formie dwóch kawałków – 'Gangsters' i 'Message To You Rudie', dobitnie pokazało czego można oczekiwać po zbliżającej się trasie.
Francuzi z Lyonu po raz kolejny przyjechali do Polski. Tym razem, w ramach trasy promującej najnowszą, dopiero co wydaną płytę La belle etoile, odwiedzili Zieloną Górę. Zespół miałem już okazję kilka razy oglądać i co ciekawe, każdy koncert był zupełnie inny. Zielonogórski również. Wśród współuczestników wyprawy do polskiej stolicy wina, wrażenia były mieszane. Większość koncert nieco rozczarował, o czym można przeczytać na forum Rudemakera. Ja należę do grupy zadowolonych. Dlaczego? Śpieszę wyjaśnić.
Wrocławski klub Madness zawsze słynął z organizacji dobrych koncertów ska. W kalendarzu imprez pojawiają się one z różną częstotliwością, ale przez lata istnienia klub wciąż pozostaje wierny naszej ulubionej muzyce. Wyjątkowo bogaty w wydarzenia jest kwiecień 2009 roku. W tydzień po występie The Toasters i Deal’s Gone Bad, 16. dnia tegoż miesiąca, scena Madnessa gościć będzie załogę z Moskwy, ska/punkowy Distemper.