Jako się rzekło, otwiera ją… dubowy 🙂 A dubbly day, utrzymany w klimacie Version City Studio. Nic dziwnego. Za ten utwór odpowiedzialność bierze sam Victor Rice, który dodatkowo w dwóch numerach pojawia się jako gościnny basista. Następny Coin in hat jest klasycznym ska z cudną, jazzującą solówką na pianinie. Po nim perła w koronie tego albumu. Prawdziwy Number one, czyli prześliczny duet rocksteady z udziałem Królowej Ska – Doreen Shaffer. Dla tej jednej piosenki warto nabyć płytę. A to dopiero początek. Dalej mamy A brand new beat, znany już z poprzedniego wydawnictwa, tu w zupełnie innej wersji, tym razem jako rocksteady blues; Fuel to the fire, bardzo przyjemne reggae; Drone trombone, instrumental z puzonem w roli głównej. Ach, jak „Funky” pięknie gra na tym instrumencie.
Jeśli tak dalej pójdzie, wymienię wszystkie czternaście utworów i nie zostawię nic do odkrywania dla ewentualnych nabywców albumu. Dlatego środek pozostawiam dla Was. Ja przeskakuję na koniec płyty. Tam, jako indeks 12, Big big baboon i kolejny uznany gość. Na rytmie klasycznego, nie za szybkiego ska, toastuje Coolie Ranx we własnej osobie, chyba większości najbardziej znany z występów przed laty z The Toasters i Pilfers. Kolejny numer to rocksteady/reggae hymn poświęcony stolicy Danii So long, CPH, a płytę kończy, spinając ją jak klamrą Dub to the fire, wersja oczywiście Victora Rice’a.
Warto stać się posiadaczem tego krążka. Polecam odsłuchanie go również na słuchawkach, by zapoznać się z całym bogactwem dźwiękowych smaczków serwowanych co rusz przez znakomitych instrumentalistów. Mój egzemplarz został nabyty bezpośrednio od zespołu na długo przed premierą albumu. Wydany jest w digipacku, ale pozbawiony książeczki. Czy takowa znajduje się w wersji rynkowej? Nie wiem. Najlepiej będzie jeśli sami się o tym przekonacie.
Megalith Records ME 027
Dyskusja