Autorem recenzji jest zwycięzca konkursu, który zorganizowaliśmy w lutym, Jakub Mroczkowski.
W czasach Spotify, Tidal czy innych portali streamingowych, które przenoszą cię w świat muzyki za pomocą kilku kliknięć myszki, czasami trudno jest się odnaleźć. Muzycy chcący zaistnieć udostępniają swoją twórczość, gdzie tylko mogą, odpłatnie bądź za darmo. Nie oznacza to jednak że każda płyta jest świetna i warta uwagi. Niestety, czas płynie szybko i mało kto może sobie pozwolić na to, by odsłuchać każdą ukazującą się nowość. Dlatego chciałbym serdecznie podziękować redakcji RudeMakera za to, że pokazuje takie perełki jak płyta Caz Gardiner & The Badasonics!
Wprawdzie tak jak nie ocenia się książki po okładce, tak nie powinno się oceniać płyty po pierwszym utworze, ale już otwierający album „Out of Time” wprowadza nas w doskonały nastrój i zapowiada wspaniałą muzyczną ucztę! Po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty wyczuwa się w głosie Caz dużą inspirację królową soulu jaką niewątpliwie była Aretha Franklin. Cała płyta to doskonałe połączenie soulu, ska, rocksteady i reggae. Znalazłem na niej dwa covery: piosenkę „Feel Like Jumping” oryginalnie nagrała Marcia Griffiths, a „Piece of My Heart” – Erma Franklin. Ten drugi utwór szerszej publiczności może być znany z wykonania Janis Joplin.
Ale przejdźmy do meritum i pytania konkursowego (która piosenka z albumu Caz Gardiner & The Badasonics podoba Wam się najbardziej i dlaczego). Długo myślałem nad tym, który utwór wybrać i nie było to łatwe bo cała płyta jest naprawdę świetna! Zawęziłem pole poszukiwań do dwóch: „Be Good” i „Go Back”. Ostatecznie mój wybór padł na „Be Good”!
Utwór jest napisany w tonacji molowej. To klasyczna wersja rocksteady i skinhead reggae. Pierwsze cztery takty wygrywają klawisze z gitarą i perkusją. W kolejnych czterech dołączają dęciaki. Ten prosty i krótki wstęp to preludium do opowieści, w którą zabiera nas Caz Gardiner. Chłopaki z The Badasonics dają idealny podkład muzyczny pod wokal Caz, który bryluje swą naturalną i ciepłą barwą. W drugiej części zwrotki dęciaki cudownie odpowiadają na słowa śpiewane przez wokalistkę. Jest to swoisty rodzaj call and response, wykorzystywany w muzyce blues, gospel i jazzie. W refrenie dęciaki grając długie dźwięki robią za tło wraz z resztą sekcji rytmicznej. Wokal Caz płynie nieprzerwanie przez dwie zwrotki i dwa refreny. Jej śpiew i wysublimowane dźwięki, którymi nas urzeka, sprawiają, że przenosimy się do lepszego świata. Po drugim refrenie następuje tak zwany bridge. W tej części do głosu dochodzą chłopaki z The Badasonics. Bez zbędnych popisów, ale z gracją klawiszowiec, trębacz i saksofonista tworzą muzyczne tło. Wspaniałe zakończenie ze skoczną i wesołą melodią graną na dęciakach i wokalem Caz doprowadza nas do końca tej cudownej muzycznej opowieści…
Gdybym pisząc te słowa miał przy sobie gitarę, zapewne mógłbym Wam podać akordy, na których opiera się ten utwór. Ale czy są one w tym momencie istotne? Najważniejsza jest muzyka, którą stworzyli Caz Gardiner & The Badasonics. Ta płyta to wspaniała podróż do świata muzyki ska, soul, rocksteady i reggae. Muzyczna podróż, która wynosi na orbitę pozaziemską, z której nie chce się szybko wracać!
Fot. Jakub Mroczkowski
Dyskusja