Recenzje

Rude Boy George – Take On EP

Co stanie się, gdy pewnego dnia spotka się grupa fanów jamajskich brzmień, która nie potępia jednak w czambuł muzyki, która lata swej świetności - a mowa tu o końcówce lat 70. i początku 80., kiedy triumfy święciło new romantic - ma już dawno za sobą? Wtedy, szanowni czytelnicy, powstaje twór o nazwie Rude Boy George (drugą opcją było Flock Of Scooters). Podobieństwo do pseudonimu wokalisty Culture Club Boy George'a bynajmniej nie jest przypadkowe, wszak dżentelmen ów - znany z takich hitów, jak "Karma Chameleon" czy "Do You Really Want to Hurt Me" - jest niemalże ikoną ruchu new romantic.

Kontynuuj czytanie ▾

Zespół Rude Boy George został założony w styczniu ubiegłego roku w Nowym Jorku przez muzyków, którzy doświadczenie zdobywali w Bigger Thomas czy Across The Aisle. W skład RBG wchodzą mianowicie: Roger Apollon (wokal; Bigger Thomas), Megg Howe (wokal; Across the Aisle), Steve Shafer (melodica, chórki), Jim Cooper (perkusja; Bigger Thomas), Marc Wasserman (bas; Bigger Thomas), Jackie Chasen (saksofon, chórki; Across The Aisle), Jesse Gosselin (gitara; Across The Aisle/The Royal Swindle) i Jeff Usamanont (gitara; FunkFace/Daft Phunk/Electric Company). Wcześniej w zespole grali też Spencer Katzman (gitara; Bigger Thomas) oraz Dave Barry (klawisze; Beat Brigade/The Toasters).

Dwóch spośród członków Rude Boy George to także znani ska blogerzy. Marc Wasserman prowadzi bloga Marco on The Bass, natomiast Steve Shafer – The Duff Guide to Ska.

Zespół swój sceniczny debiut zaliczył 13 kwietnia na Electric Avenue (przedsięwzięcie wspomnianych wcześniej blogerów) w manhattańskim klubie Characters NYC.

Trochę ruszających się obrazków z debiutanckiego gigu:

Cover Soft Cell

Cover Culture Club

Cover Squeeze

Zanim jednak zdecydowali się na koncerty, puścili w świat swoją wersję „(Keep Feeling) Fascination”, jednej ze sztandarowych piosenek The Human League. Producentem ich wersji jest Wayne „Waylo” Lothian (ex-English Beat, General Public, Special Beat). Dodatkowo zapowiedzieli, że jeszcze latem 2013 r. ukaże się 6-utworowa epka. Nie mogłem się doczekać!

Lato jednak minęło i nic. Minęła jesień, zaczęła się zima. Rok się skończył, a tu wciąż ni widu, ni słychu. Aż do 8 stycznia. Wtedy właśnie premierę miała epka „Take On”. Z zapowiadanych 6 piosenek, ostatecznie znalazły się na niej 3, dodatkowo 2 remiksy.

Wśród 3 piosenek znajdują się „(Keep Feeling) Fascination” Human League, „Don’t Change” INXS i „Talking in Your Sleep” The Romantics (na końcu znajdziecie oryginalne wykonania). Dodano także remiksy dwóch ostatnich piosenek, w tym jeden z gościnnym udziałem toastera The English Beat. Wszystkie piosenki zarejestrowano w maju 2013 r. w studiu Billa Laswella (swoją drogą, posłuchajcie sobie jego „Dreams of Freedom: Ambient Translations of Bob Marley in Dub”, kawał dobrej roboty) w West Orange. Całość wyprodukował wspomniany wcześniej “Waylo” Lothian.

Jeśli nie jesteście muzycznymi ortodoksami i lubicie muzyczne eksperymenty, to „Take On EP” powinno się wam spodobać. Członkowie Rude Boy George idealnie wyważyli proporcje między rytmami jamajskimi, które grają na co dzień, a muzyką, którą bez cienia wątpliwości można nazwać synonimem obciachu. Obciachu, który wciąż jest słuchany przez wielu ludzi, i to niekoniecznie tych, którzy nasiąknęli new romantic za młodu. Co prawda, początkowo uważałem, że na tej epce za mało jest ska i reggae, ale… szybko się do niej przekonałem. Weźmy sprawnych instrumentalistów, dołóżmy do tego świetny wokal Megg Howe z Across the Aisle, kilka dubowych smaczków tu i ówdzie, a nawet długość utworów (najkrótszy ma prawie 4 minuty) jakoś nie przeszkadza. Uwaga! Jak już raz posłuchacie, to wielce prawdopodobne jest, że posłuchacie jeszcze kilka (albo i kilkanaście) razy.

Tak swoją drogą, zamiast noworomantycznych syntezatorów dajmy organy Hammonda i może nam wyjść prawdziwa na przykład skinhead reggae’owa petarda – „Smalltown Boy ina rege stajli” chociażby. Czekam na coś takiego!

Spirit of 80s!

Może kiedyś któryś polski zespół weźmie na warsztat coś z repertuaru Kapitana Nemo lub Kombi? Chyba tylko jedna kapela mogłaby się na to odważyć. Zgadujcie, może traficie która.

Recenzję można przeczytać także na koncertowy.blogspot.com.

KategorieRecenzje

Dyskusja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *