
Taapa Groove to 8-osobowa ekipa ze stolicy Meksyku. Jej oficjalny początek datować należy na 2008 rok, kiedy to zespół wystąpił na festiwalu w Oaxaca i wydał EP-kę z czterema utworami dokumentującymi to wydarzenie. O ile debiutancki longplay „Old Sessions” z 2010 roku był muzycznie zdominowany przez ska-jazz z licznymi motywami latino, tak już trzy lata późniejszy „Original Beat” aż ocieka typowo jazzowymi eksperymentami, przez co dla słuchacza liczącego raczej na ska ma prawo być zdecydowanie mniej strawny. Być może te znaczące różnice stylistyczne są efektem licznych zmian w składzie na przestrzeni lat. Niezależnie jednak od tej rotacji zespół pozostawał aktywny, ma na koncie występy na licznych festiwalach u boku gwiazd takich jak The Skatalites czy New York Ska-Jazz Ensemble. Miał też okazję zagrać jako backing band Rico Rodrigueza. Wymienione nazwy znów zdają się sugerować kierunek ska-jazzowy. Potwierdza to również z grubsza „Mil Ritmos” z 2015 roku. Jak więc wygląda sytuacja na najnowszym nagraniu?
Taapa Groove – Punto Negro
Sami swoją muzykę nazywają ska-fusion rocksteady. Uczciwie muszę przyznać, że trochę gubię się w tej terminologii, ale jak dla mnie jest to po prostu klasyczny ska-jazz. Najwyższych lotów! Brzmi naprawdę genialnie przywołując na myśl stare krążki TSPO. Jest szybko, ale wcale nie koniecznie wesoło, momentami bardziej nastrojowo. Dominującą rolę pełnią tu instrumenty dęte i robią wręcz niesamowitą robotę. Do nieustającego dialogu saksofonów, trąbki i puzonu co chwilę dołącza flet będąc wisienką na torcie jak w najlepszych numerach NYSJE.
To co bardzo podoba mi się w tym albumie to brak wokalu. Taapa Groove nie kombinują na siłę, by przypodobać się słuchaczom, tylko po prostu robią to w czym są najlepsi. Oczywiście uwielbiam wokalne numery. Nierzadko zdarza się jednak, że świetne instrumentalne albumy, szczególnie te ska-jazzowe zostają nieco „zepsute” średnimi piosenkami odstającymi od reszty zawartości. Tego tu nie uświadczycie i ja jestem za to bardzo wdzięczny.
„Punto Negro” nagrane i zmiksowane zostało w Out of Control Records. W formacie CD album można kupić przez profil zespołu na Facebooku lub w serwisie Mercado Libre. Szkoda, że nie ma wydania na winylu, bo materiał zdecydowanie jest tego godny. Na pocieszenie pozostaje obejrzeć uroczy teledysk do zupełnie nowej piosenki „Amarilla”, która premierę miała 7. kwietnia. Jest mieszanką rytmów burru i ska stworzoną przy współudziale Martína Cerinosy i Gustavo Córdoby.
Dyskusja