W niedzielę w Polsce obchodziliśmy 100. rocznicę odzyskania niepodległości. To doskonała okazja, żeby wypłynąć na szerokie, międzynarodowe wody i na poważnie zaprezentować się z naszym serwisem reszcie świata.
Ponad dwa i pół roku musiało minąć od pierwszego koncertu, by zespołowi The Bartenders udało się wydać pierwsze nagranie. Okazało się ono zawierającą trzy kawałki EP-ką wydaną w formie zgrabnego digipacka, która jedynie podsyca apetyt na prezentowane przez zespół granie i zdecydowanie nie zaspokaja związanego z nim pragnienia. Niezależnie od faktu, że sesja nagraniowa miała miejsce pod koniec 2007 roku, skład uległ od tamtej pory widocznym zmianom, a poziom muzyczny bandu poszybował w górę, wszystkie trzy numery prezentują się naprawdę imponująco. Warto zaznaczyć, że są to w pełni autorskie kompozycje co cieszy tym bardziej, że Bartenders przyzwyczaili nas do równie częstego, co umiejętnego korzystania z pojęcia 'cover'.
Koncert The Bartenders a zarazem premiera ich debiutanckiej EPki? Czemu nie, w końcu to doskonała okazja, by pogłębić swoją bezkrytyczność wobec prezentowanego przez nich grania. Data co prawda zupełnie nie taka jak by się chciało, w końcu czwartek (26.02) to nie najszczęśliwszy dzień tygodnia na takie balety, ale i nie co dzień się na polskiej scenie odbywają jakiekolwiek płytowe premiery.
Już 26 lutego Bartendersi zaserwują własnoręcznie przyrządzony, smakowity debiut fonograficzny. Ich muzyka jest miksturą o pieczołowicie dobranym składzie, wyrafinowany smakosz odnajdzie w niej inspirację jamajskim ska, jazzem oraz reggae. W przepisie nie mogło zabraknąć wysokokalorycznej sekcji rytmicznej, soczystego wokalu i siarczystej sekcji dętej. Na deser zaserwowano brzmienie oryginalnego Hammonda B3.