Belgowie wydali swój trzeci album. Płyta muzycznie ma być bliższa debiutowi, a poza dotychczasowymi wpływami rocksteady i skinhead reggae, które królowały pod koniec lat 60., większy nacisk położono na tytułowe funky i soul. W końcu wokalista zespołu, Matthew Hardison, urodził się w Nowym Orleanie.
Po tym koncercie spodziewałem się, że będzie wielkim wydarzeniem. Ale okoliczności mu towarzyszące przerosły moje oczekiwania, a sam koncert zapewne będzie należał do tych, które na trwałe wryły się w moją pamięć.
Wieczór skinhead reggae w industrialno-futurystycznych wnętrzach? Czemu nie. Idealne zestawienie staro-nowego z nowo-starym :-). Tym razem praski Cross gościł ekipę portugalsko-belgijską. Rozpoczęli Portugalczycy z The Ratazanas czyli, jak twierdzi niejaki Roy Ellis aka Mr. Symarip, jeden z najlepszych backing bandów, z jakim przyszło mu dotąd grać. Tym razem w roli samodzielnej kapeli.
Nie należę do zwolenników spiskowej teorii dziejów, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że nagły wysyp zespołów hołdujących wczesnej odmianie reggae napędzany jest popularnością The Aggrolites. Z poziomem ukazujących się nagrań bywa zazwyczaj dość dobrze, a Belgowie z The Caroloregians z pewnością należą do czołówki europejskiej sceny. Doświadczenie części muzyków wyniesione z The Moon Invaders musiało zaprocentować, w wyniku czego Grover mógł wypuścić na światło dzienne drugi album wspomnianej kapeli bez cienia żenady. Czy udało się jednak zdetronizować bardziej utytułowanych Amerykanów?