Zacznijmy jednak od samego początku – generalnie od godziny 19 klub powoli wypełniał się znajomymi, a także osobami z różnych zakątków Polski, które nie przepuściły wyjątkowej okazji zabawy przy tanecznych rytmach. W efekcie pojawiło się około 140 osób, a więc spory tłum tryskający energią już od rozpoczęcia zabawy. Koncert rozpoczął się zgodnie z planem, o godzinie 20.30, a jako suport mieliśmy okazję zobaczyć zespół z okolic Gniezna o nazwie Czerniejewska. Twórczość muzyków opiera się głównie na rytmach ska/reggae, czasem jednak można poczuć domieszkę innych gatunków. Godzinny występ został przyjęty dosyć pozytywnie, chociaż momentami zabrakło energii i zabawy na scenie, mimo to kapelka w przyjemny sposób wprowadziła nas w klimat i przygotowała na występ prawdziwych gwiazd, a dokładniej długo wyczekiwanej Bluekilli;)
Aż trudno ubrać w słowa cały koncert.. jedyne co nasuwa się na myśl to niesamowita impreza, podkręcana z każdą minutą coraz bardziej przez niemieckich muzyków. Od samego początku mieliśmy okazję usłyszeć hity, poczynając od przyjemnego utworku Ska-a-go-go, aż po szybsze i jeszcze bardziej energetyczne brzmienie. Madness tańczył, praktycznie bez wyjątków, a publiczność zgromadzona pod sceną wytrwale szalała aż do końca. Nie zabrakło kawałków takich jak : „Hawa Negila”, „Stay with me”, „Ska is our Bussiness” czy wykonanego wyśmienicie „Tainted Love”. Trudno było nie zauważyć znakomitej formy całego zespołu, a w szczególności wokalisty, dla którego bez wątpienia scena jest swoistym żywiołem. Miał on bardzo dobry kontakt z publicznością, przez co został odebrany wyjątkowo entuzjastycznie. Za każdym razem, kiedy muzycy schodzili ze sceny głośne okrzyki ludzi nie pozwoliły na zakończenie koncertu. Można powiedzieć, że trzykrotne bisy były wpisane w cały występ, chociaż nawet po nich wszyscy chcieli jeszcze więcej. Szczególnie zapadło mi w pamięć wykonanie długo wykrzykiwanego „Skinhead reggae”… kiedy cały zespół zszedł ze sceny, wokalista nie pozwolił na takie zakończenie sytuacji i w efekcie sam zaśpiewał i zagrał owy kawałek. Wyszło naprawdę ciekawie, szczerość płynąca z jego przekazu została doceniona i zasłużył na gromkie oklaski, których oczywiście nie zabrakło po zakończeniu show. Nie można jednak nie podkreślić wartości reszty zespołu, wszyscy spisali się świetnie i udowodnili że na wiele ich stać. Pozytywny klimat występu udzielił się wszystkim, co przełożyło się później na dobrą zabawę podczas ska party prowadzonym przez Dj Julę 🙂 Chciałam też wspomnieć o organizacji koncertu, staraliśmy się dopiąć wszystko na ostatni guzik, co obiektywnie mówiąc – udało się, dzięki czemu zadowolenie jest jeszcze większe i pełniejsze. Szczerze mówiąc dawno nie zarejestrowałam tak wyjątkowej imprezy w Madnessie :-).
Cóż mogę dodać na koniec? Jeżeli będziecie mieli kiedykolwiek możliwość zobaczenia Bluekilli, nie zmarnujcie tej okazji bo naprawdę warto!
Dyskusja