Relacje

Vespa, St. City Surfers – 7.11.2008, Wrocław, Madness

Koncertem we wrocławskim Madnessie rozpoczęła się kolejna podróż po kraju szczecińskiej Vespy. „Rimemba de dejs? edyszyn” stanowi specjalną część nieustającej trasy „Potwór Tour 2008-3000”, a odbywa się z okazji wznowienia na CD debiutanckiego albumu grupy, znanego dotąd wyłącznie z nośnika kasetowego.

Kontynuuj czytanie ▾

Podczas pierwszych koncertów szczecinianom towarzyszyli St. City Surfers z Częstochowy. Jeśli chodzi o muzykę, nazwa kapeli wiele wyjaśnia. Do tego rockabilly i po prostu dobry rock’n’roll. Pani na wokalu dysponuje naprawdę ciekawym głosem, a towarzyszący jej muzycy dają radę. Niestety we Wrocławiu ostatnio koncerty nie cieszą się zbyt wielkim zainteresowaniem, a że częstochowianie rozpoczynali wieczór, większość przybyłych zapoznawała się z asortymentem serwowanym przez bar, reszta podpierała ściany i tylko kilka osób odważyło się ruszyć na parkiet. Taki już los „otwieraczy” ;).

Miejsce pod sceną zapełniło się dopiero podczas występu gwiazdy wieczoru. Co tu dużo mówić. Zdecydowana większość ludzi przyszła na Vespę. Ale okazja była wyjątkowa. Zapowiedź zaprezentowania przed publicznością utworów od lat już nie granych, i których pewnie nie będzie więcej okazji usłyszeć na żywo, to wystarczający magnes dla fanów zespołu. Członkowie tegoż wyszli na scenę ubrani w gustowne, jednolite stroje, jak przystało na szanujący się zespół ska. Nie zabrakło wieśniackich gadżetów, jak przystało na szanującą się Vespę. Okazja szczególna, nie zabrakło więc wygłaszanych ze sceny wspomnień wyciskających łzy wzruszenia co starszym i bardziej wrażliwym słuchaczom. Muzycznie wiadomo. Przecież Vespa należy do ścisłej czołówki naszej skromnej sceny. A repertuar? Warto było przyjść. Poza hitami z ostatniej płyty, zestaw utworów z wydawnictw poprzednich. Zgodnie z zapowiedziami nie zabrakło kawałków z pierwszej płyty, z której do naszych czasów przetrwała tylko nieśmiertelna Skutermania. Nie, więcej tytułów nie wymienię. Trasa trwa, kto był, sam słyszał, a inni niech zajrzą do kalendarza Rudemakera i wybiorą najlepiej im odpowiadający termin i miejsce. Nie będą żałować. No i jak im się poszczęści, zobaczą Porka w roli wokalisty. Robi wrażenie :).

Dyskusja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *