Witajcie, dziękuję, że zgodziliście się z nami porozmawiać. Przyznam się, że odkąd usłyszałem was pierwszy raz w Dortmundzie na Ruhrpott Ska Explosion jestem waszym fanem. Jak wspominacie tą imprezę?
Max: Dziękuję bardzo! My również bardzo się cieszymy, że pozyskaliśmy w was nowych fanów. Nasze wspomnienie z Ruhrpott Ska Explosion to przede wszystkim duża, rozbawiona publiczność i wielu bardzo imponujących artystów. Dla nas największą atrakcją był Dr. Ring-Ding ze Ska Vaganza, którzy świetnie grali i doskonale brzmieli.
Opowiedz skąd wzięło się The SteadyTones? Z tego co wiem, poszczególni członkowie grupy koncertują też z innymi zespołami.
Fischi: Założyliśmy zespół dwa lata temu, tuż po tym jak wyszedł film „Rocksteady – The Roots of Reggae” Staschy Badera. Początkowo był tylko Flo, Maxi i ja. Następnie stopniowo przybywali pozostali członkowie. Na początku graliśmy tylko nasze ulubione klasyczne ska i rocksteady. Potem zaczęliśmy tworzyć własne utwory. Nazwa zespołu „SteadyTones” jest związana z pewną anegdotą. Na początku nazywaliśmy się zupełnie inaczej. Ale szukaliśmy nazwy, która byłaby w jakiś sposób podobna do nazw starych zespołów z lat 60., żeby można było przyjąć, że pochodzi z tej samej epoki. Jednym z pierwszych pomysłów było Gaytones. Byłby to swego rodzaju hołd dla takich zespołów jak Gaylettes. Po różnych innych pomysłach skończyło się z nazwą SteadyTones. Z tą nazwą dobrze się wtedy identyfikowaliśmy.
Podobno mieliście przyjemność gościć na Jamajce kilka lat temu. Możecie opowiedzieć coś o tej wizycie? Koncertowaliście, czy to była wizyta tylko wakacyjna? Czy dzisiaj ska i rocksteady są obecne w codziennym życiu na Jamajce?
Fischi: Zauważyłem, że tam nie ma tak dużo rocksteady czy ska. Jeśli już słychać tą muzykę na imprezach, to w najlepszym razie na samym początku, kiedy jest dość mało ludzi i jest jeszcze cicho, ale często są to tylko wersje remix. Głównie słychać tam najnowszą i najmodniejszą muzykę, i jest to dancehall. Tu i tam może trochę wczesnego reggae. To jest chyba tak, że ska i rocksteady jest dla Jamajczyków bardziej muzyką ich dziadków, niedzisiejszą. U nas przecież też prawie nikt nie słucha piosenek z lat 60. Wyobraź sobie, że jamajski band przyjeżdża do Niemiec i gra nasze piosenki z lat 60. i daje z nami koncerty! Tak to właśnie mniej więcej wygląda.
Czy płyta którą nie tak dawno wydaliście jest w pełni taka, jak planowaliście? Co na niej znajdziemy?
Max: W sumie jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego ostatniego albumu „Heavy Impact”. Oczywiście mamy świadomość i wiemy, że są tam pewne niedociągnięcia i że mogłoby być jeszcze lepiej. Myślę, że to jest częścią normalnej ewolucji zespołu, ale jestem pewien, że zachwycimy w tym roku odbiorców tej płyty. Nasz album jest bardzo zróżnicowany, bo oprócz western-ska, rocksteady i skinhead reggae są tam również dwa soulowe kawałki.
Gdzie, przez jaką stronę mogą ja zamawiać fani ska z Polski?
Fischi: Nasi fani z Polski mogą zamówić album „Heavy Impact” jako CD lub winylowy LP, a także naszą winylową EP-kę „The Return of Mojo” na www.moskito-mailorder.com. Obecnie nie jest niestety dostępna wersja do ściągnięcia. Jest to jednak planowane i wkrótce będzie również taka możliwość.
Koncertowaliście ze Stranger Cole’em, jak wam mijał czas na wspólnym koncertowaniu? Co możecie ciekawego opowiedzieć o seniorze rocksteady?
Fischi: Ten facet ma po prostu „to coś”. Robi ogromne wrażenie, kiedy schodzi ze sceny w swoim błyszczącym platynowym garniturze w prążki, a jego Old School Rocksteady Moves naprawdę poruszają.
Max: Jak już wspomniał Fischi, Stranger jest niezwykle sprawny, jak na swój wiek. Jego pozytywne nastawienie do życia jest bardzo inspirujące. Nadal w każdej wolnej chwili pisze piosenki i ma niesamowitą motywację do tworzenia muzyki.
Stranger oraz Patsy. Z nimi występujecie podczas tegorocznego This Is Ska Festival w Rosslau. Czy szykuje się dłuższa trasa po Europie? Jeszcze jakieś inne festiwale oprócz Mighty Sounds?
Max: Bardzo chętnie zagralibyśmy więcej imprez z Strangerem & Patsy w duecie, i tak się właśnie stanie na festiwalu This Is Ska, i na tym poprzestaniemy. Inne koncerty tego lata, między innymi na Mighty Sounds i Chiemsee Reggae Summer, gramy ze Strangerem Cole’em lub sami jako SteadyTones.
Nie tak dawno Pat Kelly koncertował po Eeuropie z High Notes, a czy wy oprócz Strangera Cole’a i Patsy Todd planujecie zaprosić jeszcze kogoś?
Max: Latem tego roku i prawdopodobnie zimą zagramy kilka koncertów z „królową ska”: Doreen Shaffer. Ostatniej zimy mieliśmy również możliwoć grać z Dawn Penn we Włoszech. Ogromną przyjemność sprawia nam granie z wieloma jamajskimi gwiazdami, tak więc zobaczycie nas jesienią tego roku z duetem Keith & Tex na koncercie w Niemczech.
Jestem pod wrażeniem ilością imprez ska, rocksteady w Niemczech. Co według was sprawia, że ta scena w waszym kraju jest tak duża? Festiwale, jak te w Berlinie, Rosslau czy Lipsku, przyciągają tłumy!
Max: Ja sam często jestem zaskoczony, jak duża jest scena tego gatunku w Niemczech. Również roots reggae jest popularne w Niemczech, Francji i Włoszech, i myślę, że w Europie Środkowej taka „ręcznie robiona” muzyka jest po prostu lubiana. Moim zdaniem, w przeciwieństwie do dancehallu i wielu innych stylów współczesnej muzyki elektronicznej, w ska, rocksteady i early reggae można poczuć moc surowej muzyki.
Mam nadzieje, że kiedyś zobaczymy się na koncercie w Polsce, a tymczasem dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Rosslau!
Fischi/Max: Dziękuję za zainteresowanie. Do szybkiego spotkania. Czekamy na was!
Dyskusja