26 stycznia w praskim klubie Lucerna Music Bar odbędzie się koncert z okazji wydania drugiej części kompilacji „Kings Of Prague”. Na pierwszej części, wydanej w 2009 r., można było usłyszeć wyłącznie utwory ska i reggae. Teraz wydawca postanowił otworzyć się także na inne style muzyczne, m.in. na hip-hop i rock’n’roll/punk. Na szczęście przeważa muzyka mająca korzenie na Jamajce.
Nie jest tajemnicą fakt, że nasi południowi sąsiedzi posiadają w samej tylko stolicy, Pradze, więcej ciekawych kapel niż my w całej naszej polskiej ziemi. Do czołówki praskiej sceny ska i reggae bezsprzecznie należy grająca od roku 1994 formacja Fast Food Orchestra. Zespół nigdy nie dbał specjalnie o swój wizerunek u nas (pierwszy koncert w Polsce zagrali dopiero dwa miesiące temu we Wrocławiu), dali się natomiast świetnie poznać reszcie świata. Chłopaki są w ciągłych rozjazdach i nie mam tu na myśli tego, że grają od czasu do czasu w Nachodzie a czasami aż w Prostějovie – co to to nie, w maju zakończyła się ich trasa po Europie, na którą zaprosił ich Bucket z The Toasters (zajmujący się też promocją ich ostatniej płyty na Stany Zjednoczone), wcześniej wrócili z trasy po Ameryce Południowej. Ich tegoroczna, najnowsza płyta “Urban Menu” została wydana przez Megalith Records i jest czwartą w dorobku.
Czechy to nieduży kraj, ale aktywności na polu krzewienia muzyki ska można im pozazdrościć. Nieustające wizyty gwiazd światowych mniejszego i większego formatu, fakt, że głównie w Pradze, liczne festiwale oraz liczba zespołów rodzimych, koncertujących i wydających płyty, robi wrażenie. Wielu wykonawców z tego kraju zdobyło należną im pozycję w Europie i poza nią, nagrywając swoje płyty dla renomowanych wytwórni. Dwie z topowych tamtejszych kapel mieliśmy przyjemność oglądać we Wrocławiu w ramach imprezy o wdzięcznej nazwie Czech Republic Ska Night, będącej częścią odbywającego się w tym mieście Festiwalu Wyszehradzkiego.
Tak się fortunnie złożyło, że w tym roku udało mi się po raz pierwszy zawitać na czeskim festiwalu „Mighty Sounds” (to już jego czwarta edycja). Prawdę mówiąc nie miałem do tej pory okazji uczestniczyć w żadnej festiwalowej imprezie organizowanej przez naszych południowych sąsiadów, nie do końca wiedziałem więc czego się spodziewać.