Fast Food Orchestra zdecydowanie nie jest najlepszym wyjściem dla osób, wolących granie w starym stylu. Charakteryzuje ich dynamiczne ska kojarzące się raczej z dobrymi (podkreślam – dobrymi…) zespołami amerykańskiej trzeciej fali niż z bujającą jamajszczyzną. “Urban Menu” to całkiem nieźle zrealizowana płyta, która jest kolorową fuzją różnych gatunków muzycznych. Mocną stroną zespołu jest wokalne trio: Su-Sha (voc+saksofon), Fido (voc+puzon, współzałożyciel festiwalu Mighty Sounds) i “czeski Dr Ring Ding” czyli człowiek o dzikim głosie z dżungli rodem (głos – nie człowiek:) – Dr Kary; wspomagane tu przez dwie pierwsze damy czeskiej sceny ska – Terezę Krippnerovą (ex Discoballs, obecnie The Spankers) i Marianę Wesley (Prague Ska Conspiracy). Materiał to bardzo pozytywna mieszanka szybkiego ska w stylu lightowych kawałków Mighty Mighty Bosstones, Planet Smashers czy wspomnianych juz The Toasters (“Nothing to say”, “One night stand” czy prawdziwy hit- “Fast feet”), ragga, dancehallu i hip-hopu (miód na uszy dla wielbicieli gatunków – “Pump Pump Pump” lub jedyny czeskojęzyczny utwór na płycie – “MC”). Ciekawostką jest zaśpiewany w duecie z Marianą “Magnum Force” i wzbogacony o elementy latino utwór “Manana”. Piosenka “Home” była koncertowym szlagierem długo przed ukazaniem się płyty, moim typem jest jednak “Fire” – byłby to może prosty, cukierkowy numer, ale pikanterii nadaje mu magiczny głos Terezki w chórku. Jak to brzmi ze strony instrumentalnej? Poprawnie, choć na pewno nie jest to majstersztyk. Kilka ciekawych solówek trąbki, dość monotonny klawisz i schematyczny gitarowy offbeat. Czasem trochę bez pomysłu, ale nie boli. Płyta nadrabia tym, że emanuje z niej radość, słyszy się, że chłopaki śpiewają z szerokimi uśmiechami na twarzach.
Fast Food Orchestra udowadnia po raz kolejny, że przy ich muzyce nawet najsmutniejszy słuchacz nie ma wyjścia i musi się rozchmurzyć, nie mówiąc już o tym, że nogi same będą rwać mu się do tańca. No to nie narzekać, tylko do roboty!
Dyskusja