Zanim wyjaśnię do czego zmierzam chciałbym od razu podkreślić, że nie jestem wielkim entuzjastą rodzaju grania prezentowanego przez Channel One, jednak płyta zdecydowanie ma w swoim brzmieniu coś, co nie pozwala na zrezygnowanie z niej, po pierwszym przesłuchaniu. Texańscy muzycy, w swoim debiutanckim materiale bardzo zgrabnie i skutecznie łączą typowo amerykański, mocno rockowy, czy może rocknrollowy styl grania z estetyką jamajską. Jakkolwiek już od pierwszego „Please”, poprzedzonego jedynie krótkim intrem w wykonaniu Bucketa z Toastersów, przebieg albumu jest raczej przewidywalny, jest w tych nagraniach coś porywającego, co wyróżnia je na tle konkurencji. Proste, w gruncie rzeczy dość schematyczne kompozycje, chwytliwe refreny, wszystko to okraszone sekcją dętą której daleko do wirtuozerii, a jednak ciężko mi wyobrazić sobie granie, mające większy potencjał w temacie zachęcenia do ska ludzi, nie mających bladego pojęcia o tym gatunku.
Nie mówię tu nawet o koncertach gdzie kawałki takie jak „Let Her Run”, wspomniany już „Please”, czy jeden z ciekawszych na krążku „Hum” muszą doprowadzać publiczność do szału. Jestem pewien, że większość numerów z tej płyty miałaby olbrzymie szanse na komercyjny sukces w pełnym radiowo-telewizyjnym tego słowa znaczeniu. Z jednej strony im dłużej słucham tego albumu tym bardziej nie mogę zrozumieć czemu noga sama się rusza w takt kolejnych utworów, z drugiej nieustannie ubolewam czemu nie ma więcej zespołów takich jak Channel One, zespołów które byłyby fantastyczną alternatywą dla osób dopiero zaczynających swoją przygodę ze ska i pozwoliłyby im uniknąć takich fatalnych pomyłek jak fascynacja dajmy na to Ska-P.
Z pewnością nie bez znaczenia w ogólnej ocenie „Pose & Posture” pozostaje sfera tekstowa, która pomimo pewnej nieuniknionej banalności sprawia całkiem wiarygodne wrażenie. Z miłym zaskoczeniem odnotowałem, że kolejne utwory traktują o coraz to nowych zagadnieniach, nie ograniczających się do miarowego pokrzykiwania 'ska, ska, ska', czy co gorsza 'Jah, Rastafarai', co wcale nie jest takie oczywiste przy tego typu, ośmielę się powiedzieć, 'młodzieżowej' muzyce.
Daleki jestem od ekscytacji dokonaniami Channel One. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół w swojej klasie wagowej spisuje się świetnie. Sądzę również, że ma prawdziwy potencjał, by zaistnieć w masowej świadomości i wbić w głowę przeciętnego Smitha (o Kowalskim, obawiam się, można pomarzyć) pojęcie 'ska', które już wkrótce pozwoli mu sięgnąć po ciekawsze pozycje. Proponuję tu muzykom Channel One raczej niewdzięczną rolę pomostu (może mniej zaboli ich określenie 'brama'), jednak po kilkakrotnym przesłuchaniu „Post & Posture” jestem głęboko przekonany, że właśnie w ten sposób mogą odnieść największy sukces.
Dyskusja