Fabuła całego show nie uległa większym zmianom od lat 70. Główny bohater Ivan Martin, przybywa do Kingston, planując wielką muzyczną karierę. Życie w mieście okazuje się jednak być cięższe niż sądził. Kolejne niepowodzenia, manipulacje muzycznych producentów sprawiają, że schodzi na kryminalną ścieżkę. Tu, znów wykorzystywany staje się wrogiem numer jeden jamajskiej policji.
Wersja musicalowa nie wnosi do tematu właściwie nic oryginalnego. Jest po prostu sentymentalnym powiewem minionej epoki. Jak piszą krytycy, jej główną siłą jest ponadczasowa muzyka, nowe, błyskotliwe wykonania piosenek sprzed lat, nasycone jamajskim duchem i okraszone kuszącą oko choreografią.
Przekrój przez nieco już zakurzone przeboje, takie jak „You Can Get It If You Really Want”, „Many Rivers to Cross”, „Higher and Higher”, „Rivers of Babylon”, czy tytułowe „The Harder They Come”, pozwala wybaczyć nieco infantylną fabułę, która podobnie jak w filmie i tu nie wzbiła się na wyżyny dramatu, a skupić na dokonaniach przygrywającego na żywo reggae bandu i wokalnych popisach Rolana Bella, śpiewającego tu główną rolę. Uznanie publiczności wzbudza również Chris Tummings, w roli złego gliniarza, swoim wkonaniem „Pressure Drop” i urocza Joanna Francis, partnerująca głównemu bohaterowi.
Z licznych recenzji wynika, że nie jest to może produkcja fabularnie wybitna, ale z pewnością warta uwagi dla fanów jamajskich brzmień sprzed kilku dekad. Dodatkowym smaczkiem może być fakt, iż współautorem całego przedsięwzięcia był sam Perry Henzel, zmarły w grudniu 2006, twórca filmowego pierwowzoru. Spektakl z pewnością jest godny polecenia mieszkającym w UK przybyszom, nie koniecznie z Karaibów, a na przykład z Polski.
Dyskusja