Na europejskiej trasie grali:
Billy Geoghegan – wokal (The Stingers ATX/Five Ton Chicken)
Willy Camero – bas, wokal (The Stingers ATX)
Johnny Horn – gitara (Notables/Hi Fi Killers)
Simon Hernandez – perkusja (DJ Kane-Cumbia Kings/Five Ton Chicken)
Derek Phelps – trąbka, wokal (The Articles)
Johan „Bylling” Lang – saksofon, flet (Babylove & the Van Dangos)
Kristian „Funky van Dango” Rinck Henriksen – puzon (Babylove & the Van Dangos)
Tobias „Ploehr” Eiseman – klawisze (Amphaze)
To był przepiękny wieczór. Prawie dwie godziny… no właśnie czego? Coś pomiędzy rocksteady a reggae, ale nie takim w rozumienia Boba Marleya. Myślę, że określenie rocksteady chyba jednak najbardziej pasuje do zaprezentowanej przez zespół muzyki. Instrumentaliści grali wprost bajecznie. Taka sekcja dęta powinna stać się marzeniem każdego kto przymierza się do założenia kapeli. Billy Geoghegan oprócz śpiewania grał również od czasu do czasu na klawiszach i melodice. A śpiewał z reguły falsetem. Choć w niektórych kawałkach prezentował chrypę rasowego pijaka. W ogóle linie wokalne były mocno soulowe. Kojarzyły się też z dokonaniami Obiego Fernandeza z Westbound Train. Natomiast solówki poszczególnych instrumentalistów wpadały wręcz w jazz. Dodatkowego smaku dodawały partie grane na flecie.
Przez większą część koncertu na parkiecie dominowało spokojne kołysanie. Tylko czasami zespół przyśpieszał i serwował rytmy ska. Królował materiał z debiutanckiej płyty. Nie zabrakło też cytatów z The Stingers ATX. Jedyny minus wieczoru to słaba frekwencja publiczności. W polskich warunkach pewnie wyglądało by to nieźle. Jak na Pragę ludzi było mało. Trzeba jednak powiedzieć, że koncert ten nie miał praktycznie żadnej reklamy. Najwięcej na jego temat można było dowiedzieć się z forum Soundcrazy. Co tam, niech żałują ci, którzy nie przyszli. Ja byłem i do teraz słyszę w uszach te piękne dźwięki. Wspomagam się przy tym wspomnianą płytą, która dodatkowo podlana jest dubowym sosem, a to za sprawą niezrównanego Victora Rice’a. I z niecierpliwością czekam na kolejną. Jak zespół zapowiada, ma się na niej skupić głównie na ska i skinhead reggae. Już wiem, że będzie petarda. Tylko szkoda, że na takie koncerty nie ma co praktycznie liczyć w naszym kraju. No bo jaka byłaby widownia?
Dyskusja