Relacje

Yellow Umbrella – 17.05.2008, Wrocław, Klub Muzyczny Łykend

Parasolki są zespołem bardzo lubianym w Polsce. Oni także lubią grać w naszym kraju, co już niejednokrotnie czynili. Szczególnie upodobali sobie Wrocław, gdzie mają grupę oddanych fanów i zawsze są gorąco przyjmowani. Tak było również tym razem.

Kontynuuj czytanie ▾

Klub Łykend, który często na dobrych koncertach nie wiedzieć czemu świeci pustkami, zapełniła całkiem spora liczba widzów. Może nie do ostatniego miejsca, ale i tak w porównaniu z ostatnimi imprezami w jakich tam uczestniczyłem, było całkiem nieźle. Zespół odrobinę się spóźnił, jednak nikomu to specjalnie nie przeszkadzało. Był czas na pogawędki ze spotkanymi znajomymi czy członkami kapeli, a oni przecież też musieli naładować akumulatory przed występem. Zaczęli ok. 21 godziny. Pod sceną momentalnie zebrał się spory tłumek. Niestety, niektórzy wciąż nie wiedzą jak należy zachowywać się na koncertach ska. Skąd jednak mają wiedzieć, wychowani na różnych Sadach, Żółwiach czy innych Strachach. Na łamach Rudemaker.pl na pewno znajdzie się miejsce dla nauczycieli chcących prowadzić pracę u podstaw i głosić słowo ska ;-).

Zespół zaprezentował się rewelacyjnie. Poprzedni ich koncert w Łykendzie wypadł jakoś blado i trochę mnie rozczarował. Oczywiście poniżej pewnego poziomu nie zeszli, a technicznie zagrali świetnie, zabrakło jednak wtedy tego czegoś. Tym razem to coś było jak najbardziej. Grali zupełnie na luzie, bez spięć, pokazując pełnię swoich możliwości. Przedstawili przekrój z całego swojego repertuaru. I może o to właśnie chodzi. Poprzednio skupili się na promocji najnowszej płyty, przez co koncert był nieco jednostajny. Teraz usłyszeliśmy klasyczny The Best Of. Nie zabrakło chyba żadnego hitu kapeli. Można było potańczyć, jeśli akurat nie prowadziło się walki z jakimś pogującym debilem obok, pośpiewać wspólnie z zespołem czy po prostu pogibać się w rytm muzyki. Dla każdego coś miłego. Uwielbiam takie koncert. Zespół wielokrotnie już oglądany, wszystkie utwory znane na pamięć, a przyjemność z obcowania z tą muzyką wielka i żadnej nudy. Z tego wszystkiego zapomniałem skontrolować czas trwania występu. Grali na pewno ze dwie godziny, może trochę dłużej. Dla mnie za krótko. Następna okazja będzie w połowie lipca w Płocku, a jak komuś mało, tydzień później na festiwalu Mighty Sounds w Czechach. Ja mam zamiar skorzystać.

Afterparty, jak to we Wrocławiu, przygotowała Dj Jula. I co charakterystyczne, zespół nie zawinął się zaraz po koncercie tylko wszyscy bawili się wspólnie z nami jeszcze długo, długo w noc. Oni tak mają. Zwłaszcza we Wrocławiu. Pewnie za czas jakiś znowu przyjadą do miasta nad Odrą. Wtedy my też na pewno przybędziemy, by wspólnie bawić się przy ulubionej muzyce. Do następnego.

Przedsięwzięcia

Dyskusja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *