Wszystko wskazuje więc na to, że (pomijając rzecz jasna Jerry’ego) panowie zdołali osiągnąć porozumienie w sprawie come-backu i można spodziewać się kolejnych ich występów. Jakkolwiek wciąż są szanse, że Jerry dołączy do składu, biorąc pod uwagę jedną z ostatnich wypowiedzi gitarzysty Roddy’ego na ten temat, jest to niezwykle mało prawdopodobne. Niezależnie od tego, że on sam, Neville Staple jak i perkusista John Bradbury chcieli żeby Jerry był częścią projektu, nie potrafili znaleźć zrozumienia dla jego, co najmniej specyficznych, pomysłów. Podczas reaktywacyjnych prób z 96 roku na przykład, postanowił, że zagrają stare kawałki w dwa razy wolniejszym tempie, używając jego starego automatu perkusyjnego.
Kiedy graliśmy 'Stereotype' pod koniec kawałka moja głowa prawie dotykała gitary (grałem na siedząco). Czułem się jakby cały miniony ból i złe wspomnienia wróciły, by nawiedzić mnie raz jeszcze” – wspomina Roddy.
Dalej powątpiewa też czy The Specials w siedmioosobowym składzie spotkałoby się z aprobatą publiczności. W odróżnieniu od show jaki dali w ramach „Bestival’u”. Wnioskując z opinii brytyjskich fanów na forach internetowych było dobrze, nawet bardzo. Zagrali krótko, acz treściwie, około 45 minut przeglądu klasycznych hiciorów, „Monkey man”, „Blank Expression”, „Message To You Rudy”, „Too Much Too Young”, „Dawning Of a New Era”. Ponoć wykonanie na naprawdę dobrym poziomie, pomimo niesprzyjającej aury, bowiem przez cały weekend intensywnie padało, a festiwalowe pola namiotowe, jeśli wierzyć relacjom, zamieniły się w jedno wielkie bajoro.
Ciekawe, jak sprawy potoczą się teraz. Czy Jerry pogodzi się z faktem, że jego ego nie jest tutaj najważniejsze i dołączy do załogi? Czy koncertowo-wspominkowy projekt przerodzi się w jakąś większą, bardziej długofalową inicjatywę? Przekonamy się już wkrótce, a na razie pozostaje optymistycznie wyczekiwać dat kolejnych koncertów.
Dyskusja