Ta płyta to prawdziwa gratka dla miłośników reggae, bowiem czekała na swoją premierę ponad dwie dekady. Płyta, nagrana w 1986 r. w gliwickim Studiu Centrum, po dwóch tygodniach zaginała i odnalazła się dopiero w 2008 r.
W dniu dzisiejszym swoją premierę handlową ma nowa płyta pilskiego Aliansu. Płyta ukazuje się w dwóch formatach, jako CD oraz z inną okładką i nieco inną zawartością muzyczną na winylu (500 limitowanych i ręcznie numerowanych kopii w trzech kolorach – 300 czarnych, 100 czerwonych i 100 zółtych). Materiał z płyty można w całości odsłuchać na MYSPACE zespołu. Płyta ukazuje się nakładem Jimmy Jazz Records.
Jak donosi dzisiejszy Jamaica Observer, wybitny saksofonista Cedric 'Im' Brooks znajduje się w stanie śpiączki. Do Bronx Lebanon Hospital w Nowym Jorku trafił w poniedziałek po tym, jak został znaleziony nieprzytomny w swoim domu. Na razie nie wiadomo jaka jest bezpośrednia przyczyna choroby. Do ostatnich chwil Brooks nie miał żadnych problemów zdrowotnych i planował kolejną trasę koncertową z The Skatalites.
Będzie to druga edycja festiwalu pod nazwą MADNESS FESTIVAL.
Ideą festiwalu jest promocja młodych zespołów, które będą mogły pokazać się
szerszej publiczności u boku gwiazd z polski jak i za granicy. Tegoroczny festiwal będzie trwał dwa dni i wystąpi na nim dziesięć zespołów z czołówki polskiej sceny niezależnej, jak i młodych ambitnych zespołów, które mogą się pokazać szerszej publiczności.
Jeszcze do niedawna o wizycie legendarnych The Toasters w Polsce mogliśmy tylko pomarzyć. Ale czasy się zmieniają, a nasz kraj, choć bardzo powoli, przestaje być europejskim ska zaściankiem. Obecnie praktycznie co roku możemy cieszyć się z odwiedzin Bucketa i spółki.
W wielu pismach poświęconych muzyce reggae można natknąć się na artykuły będące analizą tzw. slackness style, co należałoby przetłumaczyć na język polski po prostu jako „świntuszenie”. Choć ten nurt tekstowy powszechnie kojarzony jest z dzisiejszymi czasami i tłumaczony eksplozją konsumpcyjnego stylu życia w połączeniu z tradycyjnym patriarchalnym modelem rodziny na Karaibach (plus całą masą innych rzeczy, których przytaczanie tu nie ma większego sensu, o czym za chwilę), to mało kto wie, iż jego korzenie sięgają znacznie głębiej. Wydana przez kultową wytwórnię Trojan 3-płytowa składanka zatytułowana „Trojan Slack Reggae Box Set” zawiera, pośród przeważającej części współczesnych artystów, również nieco staroci i właśnie ten trop wskazuje, że utożsamianie slackness style z przełomem XX i XXI w. jest działaniem błędnym, a większość wspomnianych analiz nadaję się jedynie do wyrzucenia do kosza na śmieci.
Dobre wieści zza oceanu. Wygląda na to, że Hepcat otrząsnął się po utracie nieodżałowanego basisty Dave’a Fuentes’a i wrócił na scenę. Na początek załoga z L.A. zagrała dwa koncerty 20 i 21 grudnia, jeden u siebie, drugi w San Francisco. Opinie świadków tych wydarzeń są jednoznaczne. Hepcat pomimo uszczerbku na zdrowiu w dalszym ciągu wie jak rozruszać publiczność.
Jak mówi stare polskie przysłowie – do dwóch razy sztuka. Już raz wybrałem się do Pragi na koncert jednego z moich ulubionych zespołów. Wtedy oni nie dotarli. Oficjalnie – z powodu problemów paszportowych, nieoficjalnie – chłopaki troszku zabalowali w Wiedniu. Tym razem obyło się bez nieprzewidzianych zdarzeń.
Koncert Argentyńczyków przypadł w niezbyt dogodnym terminie. Tego samego dnia w Lucernie hucznie obchodzono 10. urodziny miejscowej gwiazdy – The Chancers. A że Czesi, podobnie jak my, wyznają zasadę inż. Mamonia i słuchają tylko tego co już dobrze znają, Roxy świeciło pustkami. Ja jednak wolałem pójść na koncert zespołu, którego dotąd nie miałem przyjemności oglądać. Zwłaszcza, że na światowej scenie firma to uznana.
Pewne rzeczy są nieuchronne. Nic nie poradzimy na to, że wielcy twórcy muzyki jamajskiej opuszczają ten świat, przenosząc się w inne, lepsze miejsce, gdzie już szykują parkiety dla nas, podążających ich śladem.
4 listopada br. w Szpitalu Uniwersyteckim Indii Zachodnich na Jamajce dwuletnią walkę z rakiem przegrał Byron Aloysius St. Elmo Lee. Urodził się 27 czerwca 1935 roku w Christiana, Manchester na Jamajce. Jako student St. George’s College pod koniec lat 50. założył zespół The Dragonaires stając się wkrótce prawdziwą ikoną muzyki jamajskiej. Już pierwszy singiel nagrany przez Byron & the Dragonaires, na którym znalazła się ich wersja wielkiego przeboju r’n’b Dumplins przyniósł zespołowi zasłużoną sławę i ozdobił film Dr No rozpoczynający przygody Jamesa Bonda.
Gdy w grudniu 2007 roku muzyczny świat obiegła wiadomość o hospitalizacji Altona Ellisa i wykryciu u niego raka gruczołów limfatycznych, wszyscy mieliśmy nadzieję, że ten wielki muzyk i człowiek szybko powróci do zdrowia. Zwłaszcza, że po przebytej chemioterapii, znowu zaczął komponować i występować publicznie. Niestety, swoją najważniejszą walkę ostatecznie przegrał.
Tak się dobrze złożyło, że dzień po wieczorze czeskim, mieliśmy okazję obejrzeć we wrocławskim klubie Łykend przedstawiciela słoweńskiej sceny ska. Dla nas raczej egzotycznej. A przecież Red Five Point Star nie wzięli się znikąd. Działają już 10 lat. Początkowo jako punkowe trio, potem zrozumieli, że nie tędy droga i przeszli na właściwą stronę mocy.
W sobotę w wieku 69 lat zmarł jeden z założycieli The Skatalites, wybitny trębacz Johnny 'Dizzy' Moore.
Nie udało mu się przezwyciężyć raka, z którym walczył juz od dłuższego czasu. Zmarł w domu przyjaciela tydzień po tym, jak wypisano go ze szpitala.
W piątek 18.07.2008 r. opuścił nas Roy Shirley, którego wielki hit Hold Them, nagrany dla Joe Gibbsa, uznawany jest za pierwszą piosenkę rock steady.
Ainsworth Roy Rushton Shirley, znany jako „The High Priest Of Reggae”, urodził się w 1944 r. Dorastał w Trench Town, gdzie działali producenci tworzący podstawy rozwoju jamajskiej muzyki popularnej. W połowie lat 60. nagrał dla Leslie Konga swój pierwszy przebój Shirley. Współpracował z Errolem Dunkleyem, później Kenem Boothe. Z nim tworzył The Leaders, kwartet wokalny, którego członkami byli także Joe White i Chuck Joseph. Razem z Slim Smithem i Franklynem Whitem założył trio wokalne The Uniques. Zespół po nagraniu materiału z Princem Busterem i ‘J.J.’ Johnsonem rozpadł się.
W związku ze zbliżającym się warszawskim koncertem Tel-Aviv’skiego zespołu Hoodska Explosive zupełnie niechcący wpadła w moje ręce ich debiutancka płyta „The Misleading”. Zanim jednak o albumie, słów kilka o samym zespole, którego początki sięgają roku 2004. Wtedy to późniejszy basista i wokalista grupy, Haggai Zehavi w zamian za nowy tatuaż podjął się napisania piosenki. Tak właśnie powstało „Skin Ink in Ska”, od którego wszystko się zaczęło. Kiedy kawałek został już napisany, pojawiło się jakże zaskakujące zapotrzebowanie na zespół, który mógłby go zagrać. Ideę grania tradycyjnego ska ochoczo podchwycili Yoav Elkayam (bębny) i Ido Blaustein (perkusja). W przeciągu ponad roku, po rozmaitych zmianach personalnych udało się sformować ostateczny skład, w którym nie zabrakło sekcji dętej (Alon Shacham – saksofon, Nimrod Talmon – puzon) i klawiszy (Lior Romano). Skład ze swoją gitarą uzupełnił jeszcze Benny „Benon” Matalon i zespół po pierwszej serii koncertów w towarzystwie Los Caparos zaczął myśleć o wydaniu płyty.
Trudno znaleźć postać, która wywarła większy wpływ, nie tyle na muzykę ska czy reggae, co na całą kulturę muzyczną Jamajki. Skafather, twórca reggae lub po prostu Frederick „Toots” Hibbert, ur. 10 grudnia 1945, w wiosce May Pen, w południowej części wyspy.
Uznawany obecnie za jedną z największych osobistości światowej sceny ska i reggae zaczynał bardzo skromnie. Jako syn lokalnego księdza swoją przygodę ze śpiewaniem rozpoczął wraz z siedmiorgiem rodzeństwa w kościelnym chórze. W wieku szesnastu lat, jak wielu innych, skuszony urokiem dużego miasta, opuścił rodzinną wioskę i skierował się do Kingston. Tam znalazł pracę w zakładzie fryzjerskim, gdzie od razu oczarował klientów swoim talentem wokalnym.