Yellow Umbrella – The Weasel
Gdybyście korzystając z zimy planowali spędzić trochę czasu na stoku, Yellow Umbrella ma dla was doskonały soundtrack. Piosenka z albumu „Hooligans Of Love” sprzed dwóch lat doczekała się snowboardowego teledysku.
RudeMakera założyłem w 2008 roku. Od prawie dwudziestu lat siedzę w klimatach ska, rocksteady i reggae. Zawodowo jestem grafikiem i web developerem, więc z oczywistych względów ogarniam tu wszystkie kwestie techniczne. Jako że jestem koszmarnie leniwy, nie piszę tu tak często jak bym chciał, ale staram się na bieżąco wrzucać tu aktualności, recenzje i relacje z naciskiem na współczesne zespoły.
Zobacz wpisy ▾Gdybyście korzystając z zimy planowali spędzić trochę czasu na stoku, Yellow Umbrella ma dla was doskonały soundtrack. Piosenka z albumu „Hooligans Of Love” sprzed dwóch lat doczekała się snowboardowego teledysku.
Freedom Sounds już jakiś czas temu w rankingu moich ulubionych festiwali wspiął się właściwie chyba na pierwsze miejsce. Miałem przyjemność gościć wiosną w Kolonii przez trzy kolejne lata i za każdym razem byłem wręcz oszołomiony doskonałą organizacją i rewelacyjnym składem. Tym razem Pete i jego ekipa robią pod szyldem „Freedom Sounds” drugą edycję świątecznego balu w rytmach ska, rocksteady i reggae, który jest zdecydowanie jedną z ciekawszych propozycji na miłe spędzenie czasu w okresie przedświątecznym.
Na antenie BBC Radio 6 Music miał dziś premierę pierwszy singiel z zaplanowanego na luty nowego krążka The Specials. Piosenka „Vote For Me” pojawiła się po 18 w audycji Steve’a Lamacq i była dla mnie pewnym zaskoczeniem.
W środku Rosji, za górami Ural, właściwie na samej granicy Europy i Azji znajduje się czwarte największe miasto kraju, Jekaterynburg. Patrząc na lokalizację, nietrudno się domyślić, że nikogo nie dziwią tam temperatury sięgające ponad czterdziestu stopni poniżej zera. Jednak to właśnie tam powstał jeden z najbardziej znaczących rosyjskich zespołów, odwołujących się w swojej muzyce do brzmień ze słonecznej Jamajki. Mowa o Lollypop Lorry, a pretekstem do napisania tego tekstu jest wydany wczoraj album „Ural Station”.
O minionym weekendzie w Gdańsku właściwie wiedziałem, że będzie świetny, jeszcze zanim się zaczął. Już pierwsza edycja Gdańsk Ska Jamboree była fantastyczna, a na drugą organizatorzy zaplanowali tyle koncertów super kapel z zagranicy, że ciężko wręcz było mi sobie wyobrazić, żeby coś tu się nie zgadzało.
Pochodząca z Kolonii kapela Masons Arms opublikowała dziś teledysk do piosenki „Wunderbar” promujący trzeci album w dorobku grupy.
Odeszła kolejna legenda. W wieku 77 lat zmarł wczoraj założyciel zespołu Melodians. Był ostatnim żyjącym członkiem z oryginalnego składu grupy.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z działalnością Skank Rangera, doskonałą szansą jest nadchodzący debiut jego drugiej siódemeczki. Tym razem główny bohater tego tekstu na tapetę wziął punkową klasykę, czyli „Kolory” zespołu Post Regiment.
Mało było w naszym kraju imprez, które można by określić dumnym mianem ska-festiwalu. Na przestrzeni lat pojawiło się kilka fajnych inicjatyw tego typu, ale zwykle nie udawało im się doczekać drugiej, a już na pewno trzeciej edycji. Niezwykle optymistycznie wygląda na tym tle Gdańsk Ska Jamboree, którego druga odsłona będzie miała miejsce w najbliższy weekend.
W niedzielę w Polsce obchodziliśmy 100. rocznicę odzyskania niepodległości. To doskonała okazja, żeby wypłynąć na szerokie, międzynarodowe wody i na poważnie zaprezentować się z naszym serwisem reszcie świata.
To wydawnictwo, którego zdecydowanie nie chcecie przegapić. Pochodzący z Minneapolis Junior Thomas czyli Thomas McDowall po przeprowadzce do Kalifornii wraz z muzykiem i producentem Brianem Dixonem sformował 10-osobowy skład The Volcanos i poświęcił się nagrywaniu pięknych, melodyjnych piosenek nawiązujących do złotej ery rocksteady. W efekcie w 2015 roku powstał doskonały wręcz album „Beware”. Po trzech latach panowie poszli za ciosem i 18. października nakładem Colemine Records ukazał się krążek „Rockstone”.
Pod koniec września byliśmy na Róbrege i udało nam się złapać kilka wyjątkowych chwil. ZiggiePiggie z śp. Robertem Brylewskim w pożegnalnej nigdy nie publikowanej piosence.
W listopadzie będziemy świętować 10. urodziny RudeMaker.pl poważnie zakręconą imprezą z udziałem jednego z naszych ulubionych zespołów – The Slackers, najlepszego polskiego składu ska-jazzowego – The Bartenders i trzech fantastycznych soundsystemów: Bigger Boss Sound, 6T’s Club i Hot Shot Sound. Mamy nadzieję, że wyjdzie z tego naprawdę tłuste bankiecisko i z wszystkimi Wami zobaczymy się na miejscu. Wbijajcie więc jesienią do Warszawy imprezować razem z nami, i udostępniajcie info o tym wydarzeniu, jakby od tego zależało Wasze życie.
Niemiecki festiwal This Is Ska przez minione lata zasłużył sobie na miano jednego z najbardziej oczekiwanych muzycznych wydarzeń lata. Konsekwentne zapraszanie jamajskich gwiazd z tzw. górnej półki, świetna organizacja i doskonały klimat nieosiągalny dla większości podobnych imprez sprawiły, że święto ska w Rosslau na stałe zajęło kluczowe miejsce w wakacyjnym kalendarzu.
Nie lubię ska-punka, nigdy nie lubiłem. Traktowałem go zawsze jako zło konieczne, pozwalające okazjonalnie przekonać jakąś zbłąkaną owieczkę do tradycyjnych jamajskich brzmień. Sporadycznie zdarzały mi się jakieś przebłyski, w których potrafiłem przez chwilę docenić pojedyncze numery, by zaraz potem zapomnieć o ich istnieniu. Zresztą przecież jak można grać taką toporną łupaninę, jeśli się ma choćby przyzwoite muzyczne umiejętności? No jak? Otóż okazuje się, że można. Wychodzi też na to, że wcale nie musi to być takie znowu denne dręczenie instrumentów. Kolejne tegoroczne koncerty udowadniają mi krok po kroku, że ska-punk da się polubić i każą nieco zrewidować muzyczny światopogląd.
Największy festiwal reggae w Polsce – tak dumnie reklamował się Reggaeland Płock. Jeśli do tego dodać interesujący skład nie opierający się wyłącznie na rootsach, zdecydowanie trzeba było sprawdzić, co wydarzy się na płockiej plaży w lipcowy weekend.
Dni takie jak dziś to zawsze prawdziwe święto dla każdego fana klasycznych jamajskich brzmień. W tym przypadku mowa o światowej premierze filmu Samuela Gursky’ego, „Brooklyn Rocksteady”. Jak sam tytuł wskazuje, autor wziął na tapet brooklińską scenę ska/rocksteady i jej rozwój od roku ’81 aż do teraz.
Przez ostatnie trzy lata niestety udawało mi się dość skutecznie unikać letnich muzycznych festiwali. Zawsze coś stawało na przeszkodzie i ostatecznie kończyło się na przeglądaniu uśmiechniętych twarzy znajomych w serwisach społecznościowych. Galerie zdjęć z koncertów w Czechach czy Niemczech skutkowały „mocnym” postanowieniem, by za rok nie odpuścić, ale później wychodziło jak zwykle. Całe szczęście rok 2013 okazał się inny.
W miniony poniedziałek miała miejsce premiera nowego teledysku Całej Góry Barwinków. Klip jest ilustracją singla pod tytułem „Agro” promującego nadchodzącą płytę „Beat 2 Meet U”. Wizualnie utrzymany jest w klasycznej surowej stylistyce nawiązującej nieco do „A Message To You Rudy” Specialsów.
Z okazji pierwszego wiosennie zachowującego się dnia wiosny ujrzał dziś światło dzienne efekt współpracy panów znanych jako Skadyktator i xRobBlack. Zestawienie tych dwóch muzycznych osobowości jest co najmniej interesujące i na pewno warto się z nim czym prędzej zapoznać.
Po niedawnych atrakcjach muzycznych w Olsztynie radośnie wczułem się w nadchodzącą wiosnę i zapragnąłem kolejnej porcji jamajskich temperatur. Tym ciekawsza wydala mi się propozycja wizyty w Lodzi. Tam imprezę rozkręcać miał Hot Shot Sound i Nutty Rok, a wiec sprawdzona ekipa, która podczas ostatniej edycji Fire Corner dała się poznać z jak najlepszej strony. Po krótkich wahaniach natury organizacyjnej uznałem, że wycieczka do sąsiedniego województwa będzie doskonałą kontynuacja skadyktatorskiego czwartku w warszawskim klubie InDecks. Tam właśnie udało mi się nawet zwerbować radosną gromadkę, która ochoczo podchwyciła pomysł piątkowej podróży.
Już od dość dawna z konsekwentną regularnością wpadały w moje ucho rozmaite podszepty mówiące, że Olsztyn stał się polską stolicą early reggae. Odpowiedzialni za ten stan rzeczy mieli być organizatorzy cyklicznej imprezy Fire Corner.
Raz na jakiś czas zdarza się w nadwiślańskim ska-środowisku, że komuś strzela do głowy szalona idea z siłą tak mocną, że nie ustaje, nim nie zostanie zrealizowana. Idée fixe, którą mam tu na myśli, jest pomysł, by pośród licznych, mniej lub bardziej masowych imprez reggae, wypromować festiwal o tematyce ska. Podobnych przedsięwzięć przywołać można co najmniej kilka.
The Bartenders meet Dr. Ring Ding once again
Pamiętam, jak pod koniec 2003 r. na forum SoundCrazy pojawiła się informacja, że Dr. Ring Ding ma zagrać w Opolu. Euforia to bardzo delikatne określenie stanu jaki mi towarzyszył przez kilka krótkich dni, do momentu kiedy koncert został w ostatniej chwili odwołany. Występy zagranicznych gwiazd ska były wtedy prawdziwą rzadkością, tym bardziej bolały więc zawiedzione nadzieje. W następnych latach sytuacja powoli zmieniała się na lepsze, ale na bardzo długi czas koncert Doktora pozostał dla mnie synonimem niespełnionego muzycznego marzenia. Kiedy w 2009 roku w końcu zagrał w warszawskim CDQ z zespołem Kingston Kitchen, nie było mnie w kraju i tak oto aż do ubiegłorocznego grudnia nie było mi dane uświadczyć Ring Dinga w wersji innej niż soundsystemowa.
Z przykrością informujemy, że 11. lipca, w nocy z piątku na sobotę zginął śmiercią tragiczną Michał ‚Majki’ Dałkowski. Tragedia wydarzyła się w Płocku podczas festiwalu Reggaeland. Po koncertach, wpadł do wody, wracając zdrzemnąć się do samochodu. Pomimo szybkiej interwencji wodnego patrolu policji, reanimacja okazała się bezskuteczna. Przybyły lekarz stwierdził zgon o 2:30.
Trzeci weekend maja w Warszawie zapowiada się jako prawdziwa sensacja, jakiej dawno u nas nie było. Trzy dni, sześć muzycznych ekip, cztery miejsca i jedna misja… SKA! Warszawscy muzycy w zarówno znanych jak i zupełnie świeżych składach i gość z zagranicy, czyli nikt inny jak sami Kingston Kitchen z Dr. Ring Dingiem na czele. Piątek, sobota i niedziela pod hasłem „NON STOP SKA WEEKEND”, po brzegi wypełnione brzmieniami prosto z Jamajki.
W końcu trafiła w moje ręce elegancko wydana płytka dvd, zatytułowana ‚The Up Beat’. Dla nie wtajemniczonych, śpieszę z wyjaśnieniem, jest to film dokumentalny poświęcony tematowi raczej minionej już świetności ska w amerykańskim stanie Utah. Wydawnictwo może i nieco egzotyczne w poruszanej tematyce, jednak zapewniam, że rodzimi autorzy wielu muzycznych dokumentów mogliby się od twórców tego filmu wiele nauczyć. Pierwszą miłą niespodzianką, której w gruncie rzeczy zupełnie nie odnotowałem przy zamówieniu, okazał się fakt, że w środku znalazłem nie jeden, ale dwa krążki. Drugi zapełniony został soundtrackiem solidnie ilustrującym treść filmu i stanowiącym doskonałe wręcz uzupełnienie dvd.
Dawno nie miałem już do czynienia z w pełni instrumentalnym albumem, który wyszedłby od zespołu o nazwie pozostającej zagadką. Tym bardziej zainteresowała mnie nowa pozycja dostępna w katalogu Megalith Records. The Dendrites.. trzeba od razu przyznać, że nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tą kapelą, a nawet znaczenie jego nazwy, przed sprawdzeniem w internecie nie było całkiem oczywiste. W tym miejscu, zanim padną jakiekolwiek argumenty, należy zaznaczyć, że mimo iż Dendrites w gruncie rzeczy dopiero raczkują na scenie, nie ma żadnych powodów, dla których można by beztrosko sobie odpuścić ich pierwszy w dorobku album ‚Mountain Standard Time’.
W świecie popu, jak nie od dziś wiadomo, dawno skończyły się świeże pomysły, ale chyba w końcu kreatywność managerów wskoczyła na odpowiednie tory. Przynajmniej w Australii. Jak widać na załączonym obrazku, najświeższa koncepcja marketingowa ustawia na jednej scenie niekwestionowaną gwiazdę pop Kylie Minogue i (również z Australii) The Wiggles. Czego na zdjęciu nie widać, a co ujawnia powyższe video to wybrany repertuar, a więc ‚Monkey Man’!
Minionej soboty w lizbońskim klubie Bacalhoeiro miała miejsce oficjalna premiera debiutanckiego LP zespołu The Ratazanas. Wydarzenie to jest o tyle warte odnotowania, że już demo z 2006, czy rok późniejsza EP-ka ‚Maquete’ brzmiały bardzo obiecująco, a przecież od rozpoczęcia działalności w 2005 roku w zespole zmieniło się prawie wszystko. Trzonem składu są perkusista André i Luís, klawiszowiec, których bezkompromisowe dążenia do osiągnięcia stuprocentowo oldschoolowego, jamajskiego brzmienia spowodowały dość intensywną rotację muzyków. Stan ten trwał do momentu pojawienia się Edu (wokal), Petrov’a (gitara) i Rosicky’ego (bas). Czego więc można spodziewać się teraz?